Po wczorajszej porażce z Gieks-em Katowice (2:0), przed Pogonią mecz, który zadecyduje o tym sezonie. Jest to mecz w pucharze Polski przeciwko Widzewowi Łódź. Portowcy grają ten mecz u siebie, więc mają przewagę pod kątem trybun, ale i nie tylko.
SPRAWDŹ NASZ POPRZEDNI ARTYKUŁ: W Rakowie Częstochowa dojdzie do rewolucji? ~ Jakub Ciepiela
Wyjazd do Katowic
Wyjazd, który nic nowego nie przyniósł zarówno statystykom ligowym, jak i historycznym. Ostatnia wygrana Portowców w Katowicach miała miejsce w roku 2011 (0:2) gdy w składzie gości grał m.in. Robert Kolendowicz. Wracając do teraźniejszości, Pogoń na początku była naciskana przez zespół gospodarzy, do momentu, gdy Adam Zrelak po dośrodkowaniu od Borja Galana pakuje piłkę do bramki i Gieksa obejmuje prowadzenie w siódmej minucie spotkania. Pół godziny później po ciągłym waleniu ofensywy Pogoni w Katowicki mur, zdobywca bramki dokłada do tego asystę, do bramki zdobytej przez Bartosza Nowaka, dla którego jest to dziesiąty punkt w klasyfikacji kanadyjskiej (5G/5A). Jak pierwszą bramkę bezapelacyjnie można przepisać na konto Mariana Huji, tak drugą… na konto jego i Dimitriosa Keramitsisa. Błędy w ustawieniu obu środkowych stoperów tak naprawdę spowodowały straty bramkowe. Z tych przyjemniejszych wydarzeń dla Portowców jest fakt, że Benjamin Mendy zagrał swój pierwszy mecz od 1. minuty w barwach Pogoni.
W poszukiwaniu skuteczności
Skuteczności strzeleckiej w Pogoni jak nie było, tak nie ma do tej pory. W sumie to jak ma być skuteczność w drużynie, która nie ma w składzie naturalnej dziewiątki. Na tej pozycji grają skrzydłowi Kamil Grosicki i Rajmund Molnar. Na skrzydłach też to nie wygląda najlepiej, grają tam Adrian Przyborek i Sam Greenwood. Jeden to ukryty talent, którego coś nie mogą odnaleźć już trzeci czy czwarty rok, a drugi to wytwór angielskiej piłki, który naturalnie jest środkowym pomocnikiem. Pogoń potrzebuje nowych twarzy na środku obrony i środku pola, a bez tego, mogą skończyć w dolnej części tabeli.
