Dużo osób, w tym muszę się przyznać, że również i ja, wątpiło w kolejną odsłonę projektu pt. Zagłębie Lubin. Leszek Ojrzyński postanowił jednak przekonać niedowiarków i tworzy na naszych oczach naprawdę interesujący projekt.
Marnotrawstwo potencjału
Od dawna za jeden z najbardziej bezpłciowych zespołów w Ekstraklasie uznaje się Zagłębie Lubin. Trudno się dziwić, gdyż lubinianie notorycznie marnują swój potencjał. Jedna z najlepszych akademii piłkarskich w Polsce, bogaty sponsor w postaci KGHM-u, a także stadion, mogący pomieścić 15. tysięcy kibiców.
Istnieje wiele powodów, dzięki którym Zagłębie powinno być klubem stale walczącym o europejskie puchary. Tak się jednak nie dzieje. Klub z Lubina w ostatnich latach jest odzwierciedleniem ligowego średniactwa, a częściej niż o grę na europejskich salonach, walczył on o uniknięcie spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej.
Na ratunek, pali się!
Gdy w poprzednim sezonie w Lubinie zaczęło się poważnie palić, a ligowy byt Zagłębia był zagrożony niczym losy nosorożca jawajskiego, postanowiono zadzwonić pod numer alarmowy. Telefon odebrał prawdziwy ekstraklasowy strażak – Leszek Ojrzyński.
Najpierw zrobił to co każdy prawdziwy strażak potrafi najlepiej – ugasił pożar. W zasadzie już po tym osiągnięciu trener w Lubinie zyskał uznanie i szacunek. Oczywiście fatalna dyspozycja Puszczy, Śląska i Stali bardzo pomogła Zagłębiu, ale kto wie, czy gdyby nie zmiana trenera, Lubinianie pozostaliby w Ekstraklasie.
Zmiana branży?
Nikt jednak nie spodziewał się, że strażak potrafi być murarzem. Wielu ekspertów typowało przed sezonem, że to Leszek Ojrzyński jako pierwszy pośród ligowych trenerów straci posadę. Powątpiewano w jego zdolności kształtowania drużyny, która może poważnie namieszać w naszej lidze. On udowadnia, że oprócz gaszenia pożarów potrafi również budować domy.
Zagłębie Leszka Ojrzyńskiego na ten moment może pochwalić się najlepszą ofensywa w lidze i to pomimo rozegrania jednego meczu mniej od większości ekip. Ekipa z Lubina w 12. spotkaniach zdobyła 25 bramek. Podopieczni trenera Ojrzyńskiego strzelają więc ponad dwa gole na mecz.
Kluczowy transfer
Duży wkład w dorobek ofensywny zespołu ma Leonardo Rocha. Portugalczyk został ściągnięty do Lubina na ostatniej prostej. Kiedy wszystko wskazywało na to, że Rocha będzie grał w Niecieczy, do gry wkroczyło Zagłębie. To klub z Lubina wykazał się większą skutecznością i były napastnik Radomiaka zdecydował się zasilić ekipę miedziowych.
Rocha to naprawdę bardzo dobry zawodnik jak na naszą ligę, a fakt, że Raków Częstochowa szybko z niego zrezygnował wcale o niczym nie mówi. Znając częstochowskie realia, wiadomo jak często występuje tam „przemiał” piłkarzy. Natomiast ja jestem przekonany, że Rocha zdobędzie więcej goli niż wszyscy napastnicy Rakowa razem wzięci (no może wyłączając z tego grona Brauta Brunesa).
Polska gwardia
Warto wspomnieć, że ekipa z Lubina stworzona jest głównie z Polaków. Leszek Ojrzyński opiera siłę swojej drużyny na rodakach i to przede wszystkim na młodych. Swój potencjał w końcu pokazuje Marcel Reguła, a coraz odważniej dają o sobie znać Filip Kocaba, Jakub Kolan czy też Mateusz Dziewiatowski. W kadrze Zagłębia widnieje jedynie ośmiu zagranicznych piłkarzy (z czego Jasmin Burić posiada polskie obywatelstwo).
Można więc jasno stwierdzić, że Zagłębie w końcu przestaje być bezpłciowe. Leszek Ojrzyński w oparciu o polskich zawodników tworzy najskuteczniejszą ofensywę ligi. Pokuszę się o opinię, że lubiński projekt jeszcze nie raz pozytywnie zaskoczy nas w tym sezonie!
