Start sezonu w wykonaniu Rakowa Częstochowa nie można zaliczyć do udanego. Pomimo awansu do fazy play-off Ligi Konferencji Europy, kibiców martwi dotychczasowa gra w lidze, gdzie po czterech spotkaniach udało się zgromadzić jedynie sześć punktów.
SPRAWDŹ NASZ POPRZEDNI ARTYKUŁ: Lider Ekstraklasy traci punkty w Łodzi! [Podsumowanie meczu Widzew Łodź – Wisła Płock]
Tragiczny mecz przeciwko Wiśle Płock
Na inaugurację sezonu podopieczni Marka Papszuna pewnie wygrali z GKS-em Katowice. Nie pozwolili przeciwnikowi na stworzenie dogodnej szansy na zdobycie bramki. Po tym zwycięstwie wydawało się, że już od startu rozgrywek drużyna jest poukładana i przygotowana do sezonu. Jednak w następnej kolejce niespodziewanie przegrali z debiutującą w Ekstraklasie po trzech latach Wisłą Płock. Po tym spotkaniu szkoleniowiec „Medalików” otwarcie przyznał, że był to bardzo słaby występ w wykonaniu jego zespołu, a także, że wyglądali jak drużyna zupełnie nieprzygotowana do meczu. Właśnie to spotkanie było bardzo martwiące dla kibiców Rakowa, ponieważ nie było widać żadnego pomysłu na grę w ofensywie.
Kontynuacja słabej gry w lidze
Po przypieczętowaniu awansu do kolejnej fazy kwalifikacji do Ligi Konferencji przyszedł czas na wyjazdowe spotkanie z Radomiakiem Radom. Niestety mecz z „Zielonymi” zakończył się kolejną ligową porażką z rzędu, po której wiele kibiców zarzucało trenerowi brak pomysłu na grę i brak reakcji na wydarzenia boiskowe. Na dodatek obrona, która w zeszłym sezonie była najlepszą w całej lidze, także zawodzi. Jest to spowodowane gorszą formą Zorana Arsenicia, a także brakiem Berggrena i Kochergina, którzy odgrywali ważną rolę w grze defensywnej Rakowa.
Kluczowy moment sezonu dla „Medalików”
Ważnym momentem dla częstochowskiego klubu był dwumecz z Maccabi Haifa o fazę play-off Ligi Konferencji Europy. Z tego powodu zespół musiał szybko zapomnieć o porażce w Radomiu i skupić się na przygotowaniu do spotkania z izraelskim klubem. W pierwszym meczu przed własną publicznością Raków dość sensacyjnie przegrał, patrząc na przebieg tej rywalizacji. Dlatego rewanż w Debreczynie był kluczowy dla całego dalszego sezonu, ponieważ odpadnięcie z europejskich pucharów poskutkowałoby znacznym odchudzeniem kadry. Na szczęście częstochowianom udało się wytrzymać presję i po bramkach Baratha oraz Fadigi wywalczyli awans. To spotkanie uważane jest za założycielskie, po którym drużyna Marka Papszuna zacznie łapać pewność siebie i będzie wznosiła się na coraz wyższy poziom. Dowodem na to było spotkanie z Bruk-Betem Termalicą Niecieczą, w którym udało się odwrócić wynik spotkania, a dodatkowo go kontrolować.
Czy Michał Świerczewski zwolni Marka Papszuna?
Kibice „Medalików” wyobrażali sobie zdecydowanie lepszy start sezonu w wykonaniu swojego ulubionego klubu. Z tego powodu dwie ligowe porażki powodują, że w opinii publicznej krążą sugestie, aby zwolnić trenera. Jednak Marek Papszun już udowadniał, że potrafi wychodzić z kryzysów i budować drużynę w trakcie trwania sezonu. Tak było rok temu, gdy podczas pięciu sierpniowych spotkań zdobył zaledwie 8 punktów. Warto, także zaznaczyć, że z klubu odszedł Gustaw Berggren, a poważnej kontuzji doznał Władysław Kochergin. Były to kluczowe postacie w poprzednim sezonie, a ich zastąpienie wymaga czasu, co podkreśla trener. Ostatnie spotkania pokazują, że gra częstochowian się poprawia, dlatego decyzja o zwolnieniu Papszuna będzie bardzo niezrozumiała.