Przed chwilą rozpoczęła się przerwa reprezentacyjna, w której piłkarze rozlecieli się na zgrupowania, a w klubach trenerzy mogą złapać chwilę oddechu, aby przeanalizować grę w ostatnich tygodniach. Jest też to odpowiedni czas na roszady na stanowiskach selekcjonerów. Jak zatem sytuacja ma się w Lechu Poznań?

SPRAWDŹ NASZ OSTATNI ARTYKUŁ: Kiedy wreszcie się przełamią? – tajemnica (nie)sukcesu Pogoni

Lech zawodzi w meczu przyjaźni

Po kolejnej porażce w Lidze Konferencji Europy, w której Kolejorz uległ na wyjeździe przeciwko Rayo Vallecano 3:2, Lech w końcu musiał wyjść na prostą. Podopieczni Nielsa Frederiksena tuż przed wyjazdem na zgrupowania mierzyli się w niedzielę z Arką Gdynia. Dla Dumy Wielkopolski był to idealny moment na odkucie się. Dużym plusem dla poznańskiej lokomotywy było to, że Arkowcy byli jedną z gorszych ofensyw tego sezonu PKO BP Ekstraklasy mając na swoim koncie przed tym meczem tylko 10 trafień. Lech, co by nie było, nieoczekiwanie przegrał to spotkanie 3:1 i główna krytyka znowu spadła na popularnego „Zimnego”.

Frederiksen nadal pewny swego

Tak jak w przypadku ostatnich spotkań głównym tematem krytyki była rotacja zawodników. Na pomeczowej konferencji prasowej padło pytanie, czy trener Lecha Poznań nie boi się o swoją posadę. Niels Frederiksen odpowiedział: Prawdopodobnie nikt nie byłby tak głupi, żeby mnie zwolnić, więc nie sądzę. Oczywiście po tych słowach zrobiło się głośno wśród ekspertów oraz kibiców. Mateusz Rokuszewski na kanale Meczyki uważa, że Duńczyk nie powinien zostać zwolniony, ale decyzja o jego wyrzuceniu na pewno nie byłaby głupia.

Choć szkoleniowiec Lecha nadal jest pewny siebie to od jakiegoś czasu wyniki nie są jego mocną stroną. Na ostatnich 9 spotkań (biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki) Kolejorz wygrał zaledwie 3 mecze, 3 zremisował oraz 3 przegrał. Dodatkowo ostatnie zwycięstwo w lidze przypada na 5 października, gdzie na wyjeździe pokonali GKS Katowice 1:0. Mistrz Polski ma również duże problemy w obronie.

Od początku sezonu drużyna prowadzona przez Frederiksena straciła na ten moment 43 gole. Z czego 23 przypadają na samą Ekstraklasę, czyli prawie tyle samo ile Lech stracił pod koniec marca w ubiegłym sezonie. Warto też odnotować, że Duńczyk od startu ligi w lipcu ma gorszą średnią ilość punktów w lidze niż John Van den Brom w swoim drugim sezonie w barwach Lecha. U Holendra wynosi ona 1,72 punktu na mecz, a w przypadku Zimnego tylko 1,50.

Co dalej z Nielsem?

Kibice podzielili się na dwa obozy. Jedni domagają się zwolnienia aktualnego trenera, zaś drudzy chcą mu dać jeszcze jedną szansę na poprawę sytuacji. Zatem jak często zmienia się szkoleniowiec w drużynie ze stolicy Wielkopolski? Uwzględniając roszady na tym stanowisku od sezonu 2010/11 Lech średnio zmienia trenera co 445 dni. Warte odnotowania jest też to, że od tamtego okresu Duńczyk jest na piątym miejscu jeżeli chodzi o najdłuższy czas spędzony w roli pierwszego trenera aktualnego mistrza Polski. Niemniej jednak eksperci szukają już potencjalnego zastępcy. Najgłośniejszym nazwiskiem jest Chorwat Nenad Bjelica, który aktualnie jest bez klubu. Jeśli tak by się stało byłaby to jego druga przygoda z Lechem Poznań, gdyż prowadził już Dumę Wielkopolski w sezonach 2016/17 oraz 2017/18. Jego ostatnią drużyną było Dinamo Zagrzeb.

Teraz nie pozostaje nam nic innego jak przyglądanie się sytuacji Nielsa Frederiksena. Po przerwie reprezentacyjnej zmierzą się u siebie z Radomiakiem Radom w ramach 16. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Do samego końca rundy jesiennej pozostało siedem spotkań. Kluczowa dla Duńczyka będzie też faza ligowa Ligi Konferencji Europy, gdzie Kolejorz musi nadrobić straty do swoich rywali.

Udostępnij