Najlepszy początek w XXI wieku notuje Cracovia. Pasy w ośmiu spotkaniach zgromadziły na swoim koncie 17 punktów. Luka Elsner serwuje nam naprawdę smaczne jedzenie z sekretnym składnikiem ze Szwajcarii, który przyrządził mu szef kuchni Jarosław Gambal. A przecież to dopiero przystawka.

SPRAWDŹ NASZ POPRZEDNI ARTYKUŁ: Mistrzowskie pieniądze, a transfery? – podsumowanie transferów klubów TOP 3 ekstraklasy ~ Franciszek Śmigiel

Nowy mistrz ceremonii w krakowskiej kuchni

Krakowska kuchnia ma jasny cel na ten sezon – ugotować posiłki, dzięki którym zasłynie na międzynarodowych arenach. Na kuchni nadal rządzi ten sam człowiek, szef kuchni Jarosław Gambal, ale mistrzem ceremonii jest już ktoś inny. Do restauracji Pasów trafił nowy ekspert prosto ze Słowenii – Luka Elsner, który na stanowisku zastąpił obiecującego Dawida Kroczka.

W krakowskim środowisku z ciężkim bólem serca podjęto tę decyzję. Mimo dobrych relacji z młodym mistrzem ceremonii, zdecydowano się na kogoś, kto serwował posiłki na francuskich i belgijskich salonach. Elsner ma większe doświadczenie, a w Paryżu potrafił zaskoczyć nawet najlepszą kuchnię ubiegłego sezonu.

Ciągła chęć rozwoju

Mimo że to najlepszy początek w XXI wieku, mistrz ceremonii ciągle widzi aspekty do poprawy. Na konferencji prasowej po meczu w Gliwicach jasno stwierdził, że to nie jest jeszcze w stu procentach gra, jaką chciałby widzieć w swoim zespole.

Po spotkaniu w Gliwicach mógł jednak podać na stół wspaniały przysmak, który już grubo ponad dekadę temu zachwycał kibiców Pasów. Mateusz Klich dodał potrawom Słoweńca kreatywności i spokoju. Z nim Cracovia nabiera odpowiedniej konsystencji. Popularny „Clichy” pasował nawet angielskim smakoszom, a wiemy, że w ich przypadku trzeba być naprawdę wybitnym, aby idealnie trafić w gust ich kubków smakowych.

Jeśli mowa już o Anglii, to w pasiastej restauracji dużo obiecują sobie po Milanie Aleksiciu. Na Wyspach młody Serb nie podbił serc fanów kuchni „Czarnych Kotów”. Jednak cena, za którą Anglicy pozyskiwali Serba zaledwie rok temu, robi wrażenie – ponad 3 miliony euro! Taka kwota na naszych arenach restauracyjnych byłaby rekordowa. Aleksić już podczas ostatniego posiłku w Łęcznej pokazywał, jak bardzo może zasmakować gościom odwiedzającym stadion Cracovii.

Ubytki w menu

Mistrz ceremonii jest oczywiście kluczową postacią w restauracji. To on serwuje i prezentuje gościom efekt pracy całego zespołu, ale jak mawia znane powiedzenie: „Z pustego i Salomon nie naleje”.

Biorąc pod uwagę ostatni sezon, krakowska restauracja straciła trzy ważne ogniwa, które nadawały smak większości potraw:

  • orzeźwiający sok z młodej, polskiej pigwy – Filip Rózga,

  • zupa z łososia lohikeitto (fińska ryba) – Benjamin Källman,

  • rumuńskie sarmale, czyli gołąbki w liściach kapusty – Virgil Ghita.

Filip Stojilković – przyprawa ze Szwajcarii w promocyjnej cenie

Główny szef kuchni musiał ruszyć na duże zakupy. Już w Częstochowie Jarosław Gambal pokazywał, że potrafi znaleźć absolutne perełki w przeróżnych sieciach sklepowych. Tym razem z zakupów wrócił z wielkimi torbami, a na ostatnie okazje czekał do samego końca, gdy w sklepach zostały kąski, które przegapili inni kupcy.

Natomiast ta, która z marszu zachwyciła smakoszy polskiej kuchni, została zakupiona dosyć szybko. Pochodzi ze Szwajcarii i miała udział już w sześciu potrawach, co czyni ją najlepszą w lidze. Zwie się Filip Stojilković.

Według danych transfermarkt.com szef pasiastej kuchni zapłacił za niego 500 tysięcy euro. Gambal zaprzeczył jednak i w klubowych mediach powiedział, że cena była niższa. To oznacza jedno – absolutny majstersztyk!

Już teraz, widząc poczynania Cracovii, można stwierdzić, że zakup ten się spłacił. Nie był on oczywisty – w poprzednich restauracjach ta przyprawa wcale nie należała do najlepszych. Być może nie potrafiono wydobyć z niej wszystkich aromatów albo źle wkomponowywano ją w potrawy. W Cracovii wszystko smakuje tak, jak trzeba, a słoweński mistrz ceremonii idealnie dopasował szwajcarski cymes do swojej kompozycji.

Jednak w Krakowie wszyscy zaczynają się obawiać, że ktoś podkupi ten smakołyk. Dziennikarz Mateusz Janiak („Przegląd Sportowy”) podaje nawet informację, że już teraz spływają oferty na Stojilkovicia i to w wysokości ponad 3 milionów euro. Na razie Cracovia nie musi się martwić ubytkami. Nawet jeśli zimą szwajcarska przyprawa zniknie z pasiastej restauracji, szef kuchni Jarosław Gambal z pewnością znajdzie smakowite zastępstwo.

Ekstraklasowy stół zastawiony

Przystawka już zachwyca, ale w Krakowie wszyscy wiedzą, że najważniejsze dopiero przed nimi. Głównym daniem ma być Wielka Uczta! Obecnie w krakowskim menu możemy znaleźć zarówno „lekki deser” w postaci finezyjnych akcji, jak i „ciężki gulasz” w stylu walki i charakteru. Pasy, aby wskoczyć na międzynarodową arenę, będą jednak musiały nieco doprawić oba dania.

Dziś kolejny posiłek – Cracovia wraca na swój teren, gdzie zmierzy się z Górnikiem Zabrze, który w tej chwili gotuje najlepiej w całej lidze. Wieczorem o 20:15 szykuje się prawdziwa ekstraklasowa uczta!

[KLIKNIJ TUTAJ], jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi informacjami

Udostępnij

O autorze

Dziennikarz Ekstraklasowych Przemyśleń. Pasjonat polskiej ligi. Wierzy jedynie w Boga i w prawa Ekstraklasy. Nie pogardzi dobrym jedzeniem i polskim żużlem.