Każdy kibic reprezentacji chętnie wspomina Euro 2016. Czasy kiedy kadra Nawałki grała jak równy z równym, z najlepszymi w Europie, a zwycięstwo w meczu z przeciwnikiem na poziomie Mołdawii można było brać w ciemno — minęły. Jak na naszych oczach marnuje się jedno z najlepszych piłkarskich pokoleń i jak upadł wizerunek polskiej reprezentacji w piłce nożnej?

Brak stabilności i ciągłe afery - Reprezentacja Polski
fot. Mikolaj Barbanell / Shutterstock.com

Niekonsekwencja i jej skutki

Euro 2016 to dla mnie, jak i dla wielu szczególny moment. Oczywiście, głównie dlatego, że Polska brała w nim udział. To wydarzenie zostanie w mojej pamięci do końca życia. Stabilność, waleczność, brak kompleksów — to według mnie kilka z cech, które charakteryzowały reprezentację Nawałki. Do dziś wspominam wygrane pojedynki Michała Pazdana z Cristiano Ronaldo czy rewelacyjne parady Łukasza Fabiańskiego.

To jednak przeszłość i z tej drużyny pozostała tylko pamiątka — w postaci zdjęć i powtórek meczowych. Pamiątka fajna, emocjonalna, ale ile człowiek może wspominać? Do cholery, od mistrzostw Europy we Francji minęło 7 lat, a myśmy nie poszli do przodu. Cofnęliśmy się.

Dlaczego reprezentacja zrobiła krok w tył? Osobiście uważam, że wszystko miało swój początek w 2021 roku. Wtedy po bardzo udanych eliminacjach, zwolniony został następca Adama Nawałki — Jerzy Brzęczek. Polska w eliminacjach zdobyła 25/30 punktów. Przegrała 1 z 10 meczów. Ten jeden przegraliśmy ze Słowenią. Zresztą, w prawie każdej dyscyplinie sportowej mieliśmy i mamy z nimi problem… Dlaczego zwolniono Brzęczka? Za styl gry, który nikomu się nie podobał. Przyznaję. Ja też należałem do zwolenników zmiany trenera. Były wyniki, ale nie było ładnej gry, do której przyzwyczaił nas Nawałka. Z perspektywy czasu myślę sobie. Jak można było być tak głupim, żeby zwalniać trenera, który wygrał grupę eliminacyjną z przewagą 6 punktów nad wiceliderem? Zbigniew Boniek zwolnił selekcjonera — tak mi się wydaje, z powodu presji społeczeństwa i dziennikarzy. Przecież nie łatwo dokonywać dużych zmian. Tym bardziej, jeśli odniosło się sukces.

Koncepcja zagranicznego trenera, afera premiowa

No dobra, trener został zwolniony pół roku przed Euro. Jak zakładano, nowy trener miał w 6 miesięcy przygotować naszych zawodników tak, aby ładnie grali i wygrywali. Zbigniew Boniek wybrał Paulo Sousę. Domagaliśmy się trenera z zagranicy i dostaliśmy go. Sousa miał sprawić, abyśmy widzieli ładną dla oka grę. I tak się stało — gra była fajna, ale nie było wyników. Przerżnęliśmy Euro, zakwalifikowaliśmy się do baraży o mistrzostwa świata w Katarze i… Portugalczyk uciekł do Brazylii. Dlaczego? W międzyczasie w 2021 roku Zbigniewa Bońka zastąpił Cezary Kulesza. Poza tym, że wyniki były słabe to i współpraca na linii Sousa — Kulesza nie była dobra. O ile w ogóle jakakolwiek była.

Brak stabilności i ciągłe afery - Paoulo Sousa -reprezentacja Polski
fot. PAP

Następcą został Czesław Michniewicz. Kandydatura ta wzbudziła duże emocje, ponieważ Michniewicz miał być zamieszany w aferę korupcyjną, ale to temat na oddzielną historię. Michniewicz miał wygrać jeden mecz — ze Szwecją, aby dostać się na Mundial. Selekcjoner cel osiągnął. Polska wygrała 2-0 i awansowała na mistrzostwa. Po tym meczu zebraliśmy bęcki od Holendrów i Belgów w Lidze Narodów i przyszedł czas na turniej w Katarze. Gra nie powalała, wygraliśmy tylko jeden mecz z Arabią i ledwo wyszliśmy z grupy. Paradoksalnie jedynym dobrym meczem było przegrane spotkanie z Francją w 1/8 finału. Polacy zagrali ładnie, ale odpadli przegrywając 1-3. Wyjście z grupy na mistrzostwach świata można uznać za sukces, ale wszystko przyćmiła afera premiowa.

Premier Morawiecki miał zaoferować piłkarzom i sztabowi pieniądze za wyjście z grupy. Nasi kadrowicze nie dogadali się i wybuchła afera. Sam fakt, że piłkarze mieliby dostać premię z publicznych pieniędzy, wzbudził wiele emocji. Słusznie. Od kilku lat zmagamy się z inflacją, obok nas toczy się wojna, a premier proponuje pieniądze piłkarzom? Nie wyobrażam sobie, aby reprezentować swój kraj na arenie międzynarodowej za pieniądze. To powinien być zaszczyt dla zawodników i szczególne wyróżnienie, i może tak jest. Tylko jak mamy w to nie wątpić i wspierać piłkarzy podczas meczu, gdy za kulisami, kłócą się o pieniądze Polaków…

Zmarnowany rok i jeden z największych blamaży w XXI wieku

Po Michniewiczu znów sięgnęliśmy po Portugalczyka. Wydawało się, że z najwyższej półki. Fernando Santos, zwycięzca Euro 2016 z reprezentacją Portugalii, miał odbudować naszą kadrę. Skończyło się zwolnieniem po 6 meczach. Z jego kadencji zapamiętamy blamaż w Kiszyniowie. Przegrana z Mołdawią 2-3, tylko pogorszyła nastroje kibiców, dodatkowo, wszystkiemu nie pomogła afera z Mirosławem Stasiakiem. Prawomocnie skazany za 43 czyny lub próby ustawiania meczów mężczyzna, został zaproszony na mecz i poleciał na niego razem z zawodnikami naszej kadry. Co do selekcjonerów. Santosa zastąpił Michał Probierz, który na razie nie przegrał żadnego meczu i czekają go baraże o Euro. Może on posprząta ten bajzel w naszej reprezentacji i awansuje na mistrzostwa Europy w Niemczech. Jeśli się uda, to czekają już na nas Austria, Holandia i Francja. Realnie myśląc — nie mamy po co jechać. Francja z nami musi, Holandia musi, Austria powinna — wygrać. A my? Moglibyśmy, i w to wierzę — sprawić niespodziankę.

Brak stabilności i ciągłe afery - Polska Mołdawia
fot. Beata Zawadzka/East News

Udostępnij

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *