W poprzednich latach na ławce trenerskiej w Ekstraklasie zaszło wiele zmian personalnych. W sumie od sezonu 2021/2022 do teraz w naszej lidze hasło „zmiana trenera” użyto niemalże 50 razy. Trzeba jednak przyznać, że zwolniony szkoleniowiec nie zawsze jest odpowiedzialny za stan, w jakim znajduje się klub. Czasami pochopnie podjęte decyzje przez zarząd, nie dają dodatnich wartości i korzyści. Los obecnych trenerów najwyższego szczebla rozgrywek zaprezentowałem w artykule, do którego serdecznie zapraszam.

Baner PKO BP Ekstraklasa
fot. Lechia

Zanim jednak przejdę do konkretów i zmian, jakie zaszły na ławce trenerskiej w obecnym sezonie. Myślę, że warto przypomnieć, jak to wyglądało w poprzednich latach. Roszad bowiem na tym stanowisku było naprawdę sporo. W sumie w dwóch poprzednich rozgrywkach mieliśmy łącznie 35 „nowych” trenerów — muszę przyznać, że jest to liczba naprawdę imponująca. Biorąc pod uwagę ilość drużyn w naszej lidze, wychodzi nam niemalże jedna zmiana na zespół. W tym czasie do Ekstraklasy dołączyło dziewięciu zagranicznych szkoleniowców, z czego dzisiaj zaledwie dwóch kontynuuje swoją karierę na tym szczeblu rozgrywek. Aleksandar Vuković przeniósł się z Warszawy do Gliwic. Natomiast ze Szwecji do Szczecina trafił Jens Gustafsson. Najgorszy występ zaliczył David Badia, który w Lechii Gdańsk w dziewięciu meczach miał średnią 0,56 punktów.

Zmiana trenera 2021/22

W sezonie 2021/2022 Ekstraklasa zanotowała aż 19 zmian na stanowisku trenera. Z czego sześć z nich odbyło się już po jego zakończeniu. Macieja Skorżę, który z Lechem Poznań zdobył Mistrza Polski, zastąpił Holender John van den Brom. W Legii Warszawa Vukovicia zmienił Kosta Runjaić, który z kolei prowadzoną Pogoń Szczecin zostawił dla Jensa Gustafssona. Jan Urban w Górniku Zabrze ustąpił miejsca dla Bartoscha Gauala, a w Białymstoku po słabym sezonie z Piotrem Nowakiem spróbowano sił z Maciejem Stolarczykiem. W Śląsku Wrocław finalnie postawiono na Ivana Djurdjevica. Jednak w czasie rozgrywek, ówczesnego trenera Jacka Magierę zastąpił Piotr Tworek. Ten jednak nie sprostał zadaniu i jeszcze bardziej pogrążył klub w ligowej tabeli. Na szczęście dla wrocławian, udało mu się jakimś cudem utrzymać zespół w Ekstraklasie.

Natomiast w trakcie sezonu po ponad czterech latach Cracovię opuścił Michał Probierz, a na jego miejsce zatrudniono Jacka Zielińskiego. Podobna sytuacja miała miejsce w Radomiu, gdzie Radomiak pożegnał Dariusza Banasika i postawił na Mariusza Lewandowskiego. Piotr Stokowiec opuścił Lechię Gdańsk pod koniec sierpnia i na rundę wiosenną wrócił w barwach Zagłębia Lubin. Z kolei Warta Poznań wybrała młodego i ambitnego Dawida Szulczka.

Zmiany w sezonie 22/23

Rok 2022/2023 względem ławki trenerskiej przyniósł trochę mniej zmian w porównaniu do poprzednika. Punktem łączącym oba sezony było z pewnością odejście Marka Papszuna, które nastąpiło po zdobyciu mistrza Polski przez Raków Częstochowa. Miejsce to zajął jego asystent Dawid Szwarga. W Gliwicach w buty Waldemara Fornalika wskoczył wspomniany wcześniej Aleksandar Vuković. Zwolniony szkoleniowiec nie czekał długo na posadę i już po miesiącu odnalazł się w Zagłębiu Lubin. Natomiast na ziemi Świętokrzyskiej w Kielcach Koronę po Leszku Ojrzyńskim nieoczekiwanie przejął Kamil Kuzera. Z kolei Śląsk Wrocław i Górnik Zabrze, wrócili do swoich poprzedników, czyli odpowiednio do Jacka MagieryJana Urbana. W międzyczasie mielecka Stal pożegnała Adama Majewskiego i zatrudniła Kamila Kieresia, a Jagiellonia Białystok postawiła na młodego, świeżo upieczonego trenera Adriana Siemieńca. Radomiak Radom również w grze o byt w Ekstraklasie musiał dokonać zmiany szkoleniowca i tak Mariusza Lewandowskiego zastąpił Constantin Galca.

Strzał w dziesiątkę

Trener Daniel Myśliwiec
fot. IMAGO/Radosław Jóźwiak/Cyfrasport

Janusz Niedźwiedź i jego Widzew Łódź w sezonie 2021/2022, po ośmiu latach absencji, wywalczył bezpośredni awans do Ekstraklasy. Następnie jako beniaminek zdołał utrzymać drużynę na najwyższym szczeblu rozgrywek i zajął 12 lokatę. Niestety dla trenera, kalendarzowy rok 2023 nie należał do udanych. W tym czasie Widzewiacy w 24 meczach zdobyli zaledwie 19 punktów i stracili najwięcej bramek w całej lidze. Prezes Michał Rydz we wrześniu, po przegranym meczu z Legią Warszawa, podziękował Januszowi Niedźwiedziowi. Na jego miejsce zatrudnił Daniela Myśliwca. Człowieka, który na zapleczu w Stali Rzeszów zrobił całkiem przyzwoite liczby i powalczył w barażach o awans. Przyznam szczerze, że jak na debiutanta w Ekstraklasie radzi sobie bardzo przyzwoicie.  W ligowych meczach zanotował 10 zwycięstw, 5 remisów i 10 porażek. W dodatku w Pucharze Polski odpadł w ćwierćfinale z tegorocznym zwycięzcą turnieju Wisłą Kraków.

Łódzki klub zatonął

Trener Marcin Matysiak

Beniaminek, a w zasadzie już oficjalnie spadkowicz ŁKS Łódź, dwukrotnie w tym sezonie szukał ratunku w roszadach szkoleniowców. Pierwsza zmiana zaszła w październiku po porażce z Radomiakiem. Wtedy to Kazimierz Moskal po raz drugi po awansie do Ekstraklasy, zostaje zwolniony. Powód? Słabe wyniki na półmetku rundy jesiennej. Łodzianie w 11 meczach zdołali tylko dwukrotnie odnieść zwycięstwo i raz zremisować. Spory wpływ na to miały transfery przeprowadzone w okienku letnim. Trzon drużyny, czyli trójka środkowych pomocników została rozmontowana. Michał Trąbka wylądował w Stali Mielec, a młodziutki 20-letni Mateusz Kowalczyk trafił do duńskiego Brondby. Na placu boju został osamotniony Michał Mokrzycki, a za partnerów miał nowo nabytych zawodników takich jak Dani RamirezEngjell Hoti. Fatalna decyzja zarządu ŁKSu spowodowana brakiem cierpliwości doprowadziła do katastrofy, jaką okazało się zatrudnienie Piotra Stokowca. Szkoleniowiec ten w 9 meczach zdobył w sumie 3 punkty (odnosząc 3 remisy) i jeszcze bardziej utopił łódzki klub.

Na początku rundy wiosennej dokonano drugiej (lepszej) zmiany. Marcina Matysiaka przeniesiono z drugiego zespołu do pierwszej drużyny. Sytuacji jednak nie udało się uratować. Pomimo transferów zimowych i  znacznej poprawy gry, rycerze wiosny w 12 spotkaniach, trzykrotnie zgarnęli komplet punktów i dwa razy zremisowali. Koniec końców, ŁKS w przyszłym sezonie będzie musiał znowu powalczyć o awans do Ekstraklasy, a trudności, jakie napotka na swojej drodze, zaczną się już w okresie wakacyjnym. Na ten moment zapowiedziano gruntowne przebudowanie składu i z drużyny może odejść nawet 13 zawodników.

Niebieski „Ruch” i niestabilny Radom

Zdecydowanie katastrofą można nazwać jedno zwycięstwo Ruchu Chorzów w 13 rozegranych meczach pod wodzą Jarosława Skrobacza. Co prawda po drodze Niebiescy zdołali jeszcze pięć razy zremisować i w sumie uzbierali 8 punktów, ale nie miało to żadnego wpływu na decyzje klubu. Do momentu znalezienia następcy, w końcówce listopada drużynę przejął jego asystent Jan Woś. Dograł do końca rundę jesienną, zdobywając 5 punktów i na wiosnę rolę szkoleniowca objął Janusz Niedźwiedź. Efekt pracy z nowym menedżerem widać gołym okiem. W 13 pojedynkach zdobył 16 punktów. Dla porównania, jego poprzednicy przez pozostałą część sezonu uzbierali zaledwie 13 punktów. Ruch po zmianach stał się kompletnie inną drużyną. Piłkarze walczyli do samego końca, oddając serce i zdrowie na boisku. Niestety dla sympatyków Niebieskich, misja ratunku pomimo dobrych rezultatów zakończyła się klęską i chorzowianie wracają do 1 ligi.

W listopadzie byliśmy świadkami jeszcze jednej zmiany na ławce trenerskiej. W Radomiu podziękowano za pracę Constantinowi Galce i zatrudniono Macieja Kędziorka, pełniącego wówczas role asystenta w Lechu Poznań. Rumuński szkoleniowiec podczas swojej pracy w poprzednim sezonie uratował Radomiak przed spadkiem. Natomiast w rundzie jesiennej po 15 meczach zdobył 19 punktów i wypracował 8 pozycję w tabeli. Narastający problem i słaba komunikacja pomiędzy trenerem a zarządem doprowadziła do rozwiązania umowy za porozumieniem stron. W tym wypadku wymiana posady jest niemalże 1:1, bowiem Maciej Kędziorek zapisuje dokładnie taki sam wynik punktowy, co jego poprzednik.

Na „rumaku” do…

Trener Mariusz Rumak
fot. PAP

Z pewnością najbardziej zaskakująca i jak dla mnie niezrozumiała była decyzja o zwolnieniu Johna van den Broma. Człowieka, z którym Lech Poznań poprzedni sezon zakończył na 3 miejscu, a w Lidze Konferencji dotarł do ćwierćfinału. W dodatku rundę jesienną również utrzymał na wysokim poziomie i po 19 meczach kolejorz miał na koncie 33 punkty i 4 pozycję. Do lidera Jagielloni brakowało tylko 8 oczek, więc strata nie była na tyle duża, żeby zacząć rozmowę o zwolnieniu. Zarząd jednak nie widział przyszłości z Holendrem i na jego miejsce wprowadził osobę, która z klubem była związana od lat.

Mariusz Rumak zajmujący się wówczas akademią piłkarską musiał wkroczyć do Ekstraklasy z misją zdobycia mistrzostwa kraju.  Szkoleniowiec ten miał już okazję wcześniej prowadzić zespół z Poznania i jego największym osiągnięciem było zdobycie dwa razy z rzędu wicemistrzostwo Polski. Obecnie w 13 meczach tylko 5 razy odniósł zwycięstwo i 4 razy zremisował, w sumie uzbierał 19 punktów i spadł o jedną miejsce w lidze. Pomimo fatalnego stylu gry i niezbyt przychylnej opinii publicznej Mariusz Rumak wciąż jednak ma okazję powalczyć o puchary. Patrząc jednak realnie na to co dzieje się w Poznaniu, szansę na zrealizowanie tego celu są bardzo małe, żeby nie powiedzieć skromne.

Krakowski lajkonik

Trener Dawid Kroczek
foto: cracovia.pl

W Krakowie 5. kwietnia po zremisowanym meczu Cracovii z ŁKSem i wśród skandujących hasło „gdzie jest trener” Pasiaków, zwolniono po blisko 2-letniej współpracy Jacka Zielińskiego. Zaskoczenia nie było, bo o tej sytuacji mówiło się już dużo wcześniej. Na domiar złego, forma zespołu po przerwie zimowej nie należała, do skromnie rzecz ujmując, chociażby przeciętnej. Jedno zwycięstwo w 8 spotkaniach i 5 remisów. W efekcie po 27. kolejce Cracovia była na 12 miejscu i miała 29 punktów, a od strefy spadkowej dzieliło ją tylko jedno „marne” zwycięstwo.

Zasłużonego i doświadczonego szkoleniowca pożegnano, a na jego miejsce wprowadzono Dawida Kroczka – trenera reaktywowanych rezerw, które sezon miały rozpocząć… po wakacjach. Kuriozalna sytuacja dała pozytywną wibrację dla drużyny i w kolejnych 5 spotkaniach Pasy wygrały z Jagiellonią i Górnikiem Zabrze. W Poznaniu podzielono się punktami, a w derbach Małopolski uznano wyższość Niepołomic. Ostatni mecz z Śląskiem Wrocław do udanych też nie należał, wysoka przegrana 4:0 z pewnością wprowadzi dużo nerwowości w końcówce seoznu. Dotychczas jego największym osiągnięciem w karierze trenerskiej była praca w Resovii Rzeszów w sezonie 21/22 na zapleczu Ekstraklasy. Zespół ten przejął po Radosławie Mroczkowskim, którego był asystentem. W 1 lidze miał średnią 1,4 punktu na mecz.

Warszawski sen

Trener Kosta Runjaic
fot. PressFocus

Kosta Runjaić w 2022 roku trafił do Legii Warszawa po niemalże 5-letniej kadencji w Pogoni Szczecin. W swoim debiutanckim sezonie w barwach stołecznego klubu osiągnął wicemistrzostwo Polski oraz wygrał Puchar kraju. Zatem już na samym początku kariery w Warszawie, osiągnął więcej niż w poprzednim klubie, a to był dopiero pierwszy rok jego pracy. W rozegranych łącznie 40 meczach Legioniści zdobyli 84 punkty i tylko sześć razy skończyli rywalizację bez korzyści. Liczby wyglądają naprawdę imponująco i po takim starcie chyba wszyscy uwierzyli w sukces, jaki powinien nadejść w sezonie 2023/2024, a zdobycie Mistrzostwa Polski miało być formalnością.

Jednak los trenera w Ekstraklasie potrafi być przewrotny. W lipcu do gabloty dodano kolejne trofeum za zwycięstwo w Superpucharze. Następnie z problemami, ale z sukcesem przebrnięto przez kwalifikacje do Ligi Konferencji. W zasadzie do października Legioniści nie mieli prawa narzekać na pracę Kosty Runjaica. Kryzys pojawił się po meczu z Pogonią Szczecin. Na sześć rozegranych spotkań Legia przegrała aż pięć razy, potem zdołała się podnieść i na tle Europy pokazała swój potencjał. Pomimo ciężkiej grupy, w której musiała zmierzyć się z AZ Alkmaar, Aston Villą i Zrinjskim Mostarem, Legionistom udało się zająć drugie miejsce i przejść do rundy zasadniczej. W 1/16 przegrali z norweskim Molde w dwumeczu 6:2. Na domiar złego w Pucharze Polski w 1/8 uznali wyższość Korony Kielce. W ten sposób jedynym priorytetem pozostało zdobycie mistrzostwa kraju. Niestety dla niemieckiego szkoleniowca styl, jaki prezentował zespół, daleki był od oczekiwań zarządu i po 27. kolejce powiedziano dość.

Portugalski temperament

Dyrektor sportowy Jacek Zieliński zatrudniając Goncalo Feio zaskoczył chyba wszystkich obserwatorów Ekstraklasy. Portugalczyk, mówiący po polsku, w Motorze Lublin wykręcił solidne liczby i wycisnął z drużyny co najlepsze. Tutaj przyszło mu się zmierzyć z rozbitą szatnią Legii Warszawa. Ambicją klubu, która toleruje jedynie numer jeden na jakimkolwiek podium. Po pięciu meczach szału nie ma, dwa wymęczone zwycięstwa, dwa remisy i zawstydzająca porażka z Radomiakiem. Szczęście w nieszczęściu, że czołówka ligi w ostatnich kolejkach zawodzi na całej linii i tylko dzięki temu Legia ma wciąż szansę na grę o puchary. Zatrudnienie Goncalo Feio w Warszawie została opisane przez nas w innym artykule.

Zmiana trenera

Ławka rezerwowa
prawosportowe.pl

Zmiana trenera to hasło, które na stałe zapisało się w polskiej myśli szkoleniowej. W drodze do „sukcesu” jest najczęściej obieraną drogą na skróty. Chociaż przyznam szczerze, że z tym sukcesem bywa naprawdę różnie, bo przecież z dotychczasowych zmian, w tym sezonie jeszcze nikt nie wskoczył na fotel lidera. Nikt nie wstrząsnął polskim podwórkiem i efektownie, a przede wszystkim efektywnie nie wyprowadził klubu z kryzysu. Pozytywnych przykładów ciężko jest się doszukać, natomiast przykładów błędnych decyzji można mnożyć. Wystarczy spojrzeć, co w obecnym sezonie zrobił zarząd Lecha Poznań, a przecież tam projekt miał być długofalowy z wizją i konkretnym planem. Wygląda na to, że te puste słowa przekazywane kibicom są tylko na pokaz, bo gdy przychodzi chwila spadku formy i fatalnej dyspozycji, winowajcą zostaje… trener.

Rozumiem gdy powody są konkretne, rzeczywiste i faktycznie związane z jego pracą. Wtedy jak najbardziej odpowiedzialność powinna być zrzucana na głównego przywódcę. U nas jednak nawet gdy drużyna pomimo złej gry nie traci szans na mistrza, czy puchary, w zarządzie nastaje panika i burza myśli kim zastąpić szkoleniowca. O rzetelnej diagnozie problemu nie ma mowy, o wyciągnięciu jakichkolwiek wniosków również. Zamiast leczyć, lepiej zastąpić, by za sezon lub dwa wrócić do tego samego punktu. Czasami mam wrażenie, że najważniejsi ludzie w klubie zapominają o tym, iż swoje najlepsze atuty wyprzedają w okienkach transferowych. Ciekawym jest również fakt, że jeśli Puszcza wróci do 1 ligi to w Ekstraklasie najdłuższym stażem będzie trener Pogoni Szczecin Jens Gustafsson. Zatem może najwyższy czas uzbroić się w cierpliwość, która w polskim futbolu powinna być cnotą.

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *