AKTUALNOŚCINIŻSZE LIGI

Porażka w debiucie Marcina Brosza. Raport z meczu Podbeskidzia z Bruk-Bet Termalicą

Wiele łączy Podbeskidzie i Bruk-Bet Termalicę w ostatnich tygodniach. Brak formy, mało zdobytych punktów, ale przede wszystkim zmiany trenerów. Jarosław Skrobacz jeszcze przed przerwą reprezentacyjną zastąpił Dariusza Marca, a zespół z Niecieczy, pierwszy raz poprowadził Marcin Brosz. Zapraszam do analizy spotkania — obserwowanego z trybuny prasowej.

Przebieg pierwszej części spotkania

Przed samym spotkaniem można było się spodziewać ofensywnego nastawienia obu drużyn. Już w 2. minucie spotkania bramkę gospodarzy zaatakował Jakub Branecki, który dośrodkował na głowę Fassbendera, ale niemiecki napastnik nie wykorzystał szansy. Do 11. minuty spotkania oba zespoły “nudziły” grą, ale swój pierwszy rzut rożny wykorzystała drużyna z Małopolski, za sprawą Tarasa Zaviyskiego. Po bardzo udanym dośrodkowaniu ukraiński obrońca, powalczył w polu karnym Podbeskidzia i wpakował piłkę do siatki. Po zdobytym golu zespół z Niecieczy przeważnie kontratakował i wyczekiwał na stałe fragmenty gry. Widoczny był tutaj pomysł na grę nowego trenera, która opierała się właśnie na szybkim ataku i wykorzystaniu skrzydłowych w postaci wspomnianego już Braneckiego, Radwańskiego czy napastnika Fassbendera. W drużynie z Bielska-Białej, nie było widać pomysłu na grę. Długie, niecelne zagrania padały łupem obrońców przeciwnika i mimo wielu stałych fragmentów gry (w tym aż 6. po pierwszej połowie rzutów rożnych), Podbeskidzie nie oddało nawet jednego celnego strzału.

Marcin Brosz
fot. Bruk-Bet Termalica Nieciecza

Druga połowa

Trener Jarosław Skrobacz po pierwszej połowie zdecydował się zmienić środkowego pomocnika Jakę Kolenca. Słoweńskiego pomocnika zastąpił wypożyczony z Legii Warszawa — Jakub Kisiel, dodatkowo na murawie Mateusza Ziółkowskiego zastąpił Bartosz Bida. Od początku drugiej części spotkania brakowało konkretów po obu stronach. Można odnieść wrażenie, że zespół Jarosława Skrobacza był odważniejszy, po wprowadzeniu zmian, ale dalej brakowało efektywnego wykończenia. Aż w 71. minucie w powietrzu po rzucie rożnym idealnie odnalazł się wprowadzony właśnie Bartosz Bida. Najwięcej działo się jednak w ostatnich 10. minutach spotkania. Obie drużyny starały się jak najszybciej wychodzić z kontratakami, co z perspektywy całego meczu nie było tak oczywiste. W 89. minucie lewą stroną ruszył Maksymilian Banaszewwski i wywalczył rzut karny. W 90. minucie spotkania Podbeskidzie wyszło na prowadzenie za sprawą Daniela Mikołajewskiego. Podbeskidzie wygrywa pierwszy raz od 17 grudnia i zwiększa szanse na utrzymanie na zapleczu.

Bartosz Bida
fot. TS Podbeskidzie Bielsko-Biała

Podsumowanie i zawodnicy  warci uwagi

Z perspektywy trybun sobotnie spotkanie oglądało 2017 widzów. Fani TSP mogli w końcu poczuć smak zwycięstwa, a drużyna Skrobacza zwiększyła swoje szanse w walce o utrzymanie. Dla trenera Marcina Brosza natomiast był to powrót pod Klimczok, po kilkunastu latach — tym razem musiał jednak uznać wyższość rywali. W Podbeskidziu po wejściu z ławki dobre zawody rozegrał Bartosz Bida, który zdobył wyrównującego gola. Wniósł ożywienie w grę kolegów i zdobył swoją 5. bramkę w sezonie. W drużynie Brosza zdecydowanie na “plus” pokazał się na pewno Jakub Branecki. 20-letni napastnik wspomagał z przodu Fassbendera i wielokrotnie mieszał w polu karnym „górali”.

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *